Wczoraj byliśmy całą rodzinką u naszej już nie sąsiadeczki Hani na jej czwartych urodzinkach. Cała imprezka odbywała się na działce, a pogoda ku temu była akuratnie taka jak powinna. Nie za zimno i nie za gorąco.Oczywiście było grillowanie...Ale ja nie o tym. Było mnóstwo prezentów .Prócz kupnego prezentu uszyłam dla jubilatki małe przytulaczki. Tę parkę już znacie z wcześniejszego postu. Oczywiście są to...tadam -ślimak i misio. A dlaczego oni? Bo Hania lubi bawić się paluszkami ,nawet z ciocią w ślimaki, a po zobaczeniu misia, którego uszyłam na akcje misiaki i inne stworki powiedziała "jaki on słodziutki" to co miałam zrobić? Zakasałam rękawy i uszyłam i dla Hani.
Radość dziecka - bezcenna.
Oto oni :Misio Słodziaczek
I Ślimak Henio :
A tu już zapakowani tak powędrowali do Hani.
I to na tyle:) Miłego wieczoru życzę .
o woow:) Jak widzę te wszystkie cuda,tak bardzo chciałabym powrócić do dzieciństwa :) Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękne prezenciki zrobiłąś.
OdpowiedzUsuńNa pewno małej się podobały:)
Simplesmente lindos os teus trabalhos.Parabéns.
OdpowiedzUsuńBeijinhos
Ana
a ja zakochałam się w ślimaku:)
OdpowiedzUsuńoj ślimak podbił moje serce :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Marta